Biznes, czy nie słyszymy tego słowa dosłownie wszędzie gdzie toczy się rozmowa na temat pieniędzy?
Otóż to!
To jest myś, ale pozostajemy w jednym słowie którego nie możemy rozwinąć, to jakby powiedzieć do noworodka "funkcja" i oczekiwać by zaczęło nam wyprowadzać matematyczne działania na karteczce, kiedy nie ma ona wiedzy na ich temat, a co zwłaszcza, umiejętności pisania.
Fakt ten przytoczymy do naszego "biznesu".
Szkoła, lekcja przedsiębiorczości - uczymy się na temat zasad rynku, jak ruszyć i wypełnić dokumenty. Ale co z tego, skoro brak fundamentalnej kreatywności, wystarczyłoby poświęcić jedną jednostkę lekcyjną na ćwiczenia z zasadą dobrych ocen.
Uczniowie tworzyliby pomysły, wcielali, analizowali i znalazłby się jeden potentat, Kuba.
Kuba wymyślił świetne zastosowanie wiadomości teoretycznych, zrozumiał zasadę popytu i wykorzystałby do sprzedawania butelek z terenu ogrodów działkowych.
Nauczyciel by go pochwalił, a o ile by posiadał dobre przygotowanie, to podsunąłby kilka wskazówek które z doświadczenia mógłby zastosować.
Kuba nie miał wcześniej bagażu niepowiedzeń, więc możliwe, że wystartowałby zaraz po szkole.
Kuba otworzyłby działalność gospodarczą i tym samym sprzedawał wodę mineralną na ogródkach działkowych, jego zysk pozwoliłby mu na kolejne reinwestowanie tych pieniędzy i w jego mieście gdzie są miejsca na ogródki działkowe, funkcjonowałby już dwa dystrybutory z wodą.
Zysk byłby większy i większy aż w końcu Kuba stałby się "magnatem mineralnym" w mieście i mógłby realizować swoje kolejne pomysły.
Tak, tego brakuje nam dzisiaj.
Często oskarżamy szkołę o złe dostosowanie do warunków dorosłości ale wina leży pomiędzy szkołą, mediami, państwem(!) a rodzicami. Starajmy się stawać się bardziej kreatywnie niezależnie od wszelkich opinii i tego uczyć młode pokolenie. Edukacja finansowa, bardzo sprzyja naszej gospodarce, nam oraz światu. Przecież zdrowe państwo pozwala na zarobki tym biednym jak i bogatym, a nie tylko tej drugiej klasie.
Podajmy przykład mocarstwa zza Oceanu.
Wgląd opini publicznej na ten temat brzmi: "Słaby poziom, nieuki opychające się hamburgerami" ale dlaczego od nich nagradza się najwięcej przedsiębiorców? Dlaczego ich szkoły są wysoko w rankingu Szanghajskim, a uczelnie biznesu rządzą, dosłownie wszędzie?
Powinniśmy się nad tym zastanowić, ale odpowiedź jest jasna.
Odpowiednio świadome społeczeństwo, wiedza z nawyków które są dobre, a państwo dokształciło ich w wiedzę na temat ich kreatywności, co odkrywamy faktycznie sami ale często potrzebujemy mentora, podobnie jak z nauką jazdy. Uczymy się od instruktora ale możemy stać się kierowcami formuły pierwszej bez jego pomocy. Ostateczna, formalna rzecz do zozumienia to zarys naszej kreatywności. Uczmy się, tworzymy, malujmy, gotujmy różne niemożliwe do pomyślenia rzeczy.
Nieprawda, że trzeba od razu rezygnować ze szkoły. Fakt, Bill Gates zrezygnował z szkoły, ale był na Harvardzie, to powinno dać do zrozumienia, że nie w tym temacie kręci się koło ale przez ten.
Otóż to!
To jest myś, ale pozostajemy w jednym słowie którego nie możemy rozwinąć, to jakby powiedzieć do noworodka "funkcja" i oczekiwać by zaczęło nam wyprowadzać matematyczne działania na karteczce, kiedy nie ma ona wiedzy na ich temat, a co zwłaszcza, umiejętności pisania.
Fakt ten przytoczymy do naszego "biznesu".
Szkoła, lekcja przedsiębiorczości - uczymy się na temat zasad rynku, jak ruszyć i wypełnić dokumenty. Ale co z tego, skoro brak fundamentalnej kreatywności, wystarczyłoby poświęcić jedną jednostkę lekcyjną na ćwiczenia z zasadą dobrych ocen.
Uczniowie tworzyliby pomysły, wcielali, analizowali i znalazłby się jeden potentat, Kuba.
Kuba wymyślił świetne zastosowanie wiadomości teoretycznych, zrozumiał zasadę popytu i wykorzystałby do sprzedawania butelek z terenu ogrodów działkowych.
Nauczyciel by go pochwalił, a o ile by posiadał dobre przygotowanie, to podsunąłby kilka wskazówek które z doświadczenia mógłby zastosować.
Kuba nie miał wcześniej bagażu niepowiedzeń, więc możliwe, że wystartowałby zaraz po szkole.
Kuba otworzyłby działalność gospodarczą i tym samym sprzedawał wodę mineralną na ogródkach działkowych, jego zysk pozwoliłby mu na kolejne reinwestowanie tych pieniędzy i w jego mieście gdzie są miejsca na ogródki działkowe, funkcjonowałby już dwa dystrybutory z wodą.
Zysk byłby większy i większy aż w końcu Kuba stałby się "magnatem mineralnym" w mieście i mógłby realizować swoje kolejne pomysły.
Tak, tego brakuje nam dzisiaj.
Często oskarżamy szkołę o złe dostosowanie do warunków dorosłości ale wina leży pomiędzy szkołą, mediami, państwem(!) a rodzicami. Starajmy się stawać się bardziej kreatywnie niezależnie od wszelkich opinii i tego uczyć młode pokolenie. Edukacja finansowa, bardzo sprzyja naszej gospodarce, nam oraz światu. Przecież zdrowe państwo pozwala na zarobki tym biednym jak i bogatym, a nie tylko tej drugiej klasie.
Podajmy przykład mocarstwa zza Oceanu.
Wgląd opini publicznej na ten temat brzmi: "Słaby poziom, nieuki opychające się hamburgerami" ale dlaczego od nich nagradza się najwięcej przedsiębiorców? Dlaczego ich szkoły są wysoko w rankingu Szanghajskim, a uczelnie biznesu rządzą, dosłownie wszędzie?
Powinniśmy się nad tym zastanowić, ale odpowiedź jest jasna.
Odpowiednio świadome społeczeństwo, wiedza z nawyków które są dobre, a państwo dokształciło ich w wiedzę na temat ich kreatywności, co odkrywamy faktycznie sami ale często potrzebujemy mentora, podobnie jak z nauką jazdy. Uczymy się od instruktora ale możemy stać się kierowcami formuły pierwszej bez jego pomocy. Ostateczna, formalna rzecz do zozumienia to zarys naszej kreatywności. Uczmy się, tworzymy, malujmy, gotujmy różne niemożliwe do pomyślenia rzeczy.
Nieprawda, że trzeba od razu rezygnować ze szkoły. Fakt, Bill Gates zrezygnował z szkoły, ale był na Harvardzie, to powinno dać do zrozumienia, że nie w tym temacie kręci się koło ale przez ten.
